PATROL
(autor nieznany na mel. Rozszumiały się wierzby)
Strumienie deszczu z nieba spływają, a E
pasmami wody na falę zbóż, E a
chylą się zboża przez nich ciśnięte, d a
a nie postrzeżesz polnych tu grusz. E a
Pod falą zboża w bruździe się kryje,
patrol żandarmów, dowódca „Młot”.
swoje „derkacze” w dłoniach ściskają,
a oczy ognie rzucają w lot.
Ich to nie męczy, że mundur mokry,
że w but dziurawy woda się pcha,
lecz w sercu ogień mocny się pali,
on cel swój drogi prześwietnie zna.
Pod wiatr zgłuszone szumy motorów.
to szosą auto pomyka w dal,
z niego wystają lufy „dziekciarów”,
z nimi złączony ohydny wróg.
Z auta zanosi się płacz niewieści,
a z nim się miesza przekleństw grad,
ubowiec – bestia krzywdzi więzionych,
krwią ściekający Polak-nasz brat.
Serca nam ranią braci cierpienia
twarze wylękłe, gdy widzą nas,
a drzwi częstokroć są nam zamknięte,
żal z trwogą żyje u ludzi mas.
Terror nie zmieni nas, ni krwi strugi
idziemy rozbić krwiożerczą dłoń,
gdy zginie jeden, nastąpi drugi,
kroczymy w bliznach do Wolności bram.
Lecz ta godzina słuszna wybije,
w niej się rozlegnie wystrzałów huk,
czerwona hydra marnie zaginie,
A sędzią prawym będzie sam Bóg.
Piosenka powstała w odtworzonej na Podlasiu 6 Brygadzie Wileńskiej AK, dowodzonej od połowy 1946 r. przez kpt. Władysława Łukasiuka „Młota”.
Oddziały 6 Brygady, zwane szwadronami, operowały na rozległych terenach województwa warszawskiego, białostockiego i lubelskiego. 6 Brygada Wileńska była najsłynniejszym, a zarazem chyba najlepszym oddziałem podziemia niepodległościowego w tej części Polski. W jej szeregach służyli obok siebie miejscowi ochotnicy z Podlasia i akowcy z Kresów. Komendant „Młot” utrzymał się w polu do połowy 1949 r. (zginął 27 VI 1949 r.). Patrole 6 Brygady Wileńskiej, nad którymi dowództwo przejął kpt. Kazimierz Kamieński „Huzar”, walczyły jeszcze przez kolejne trzy lata - do jesieni 1952 r.
W tekście piosenki odnajdujemy frazę mówiącą o patrolu żandarmów prowadzonym przez dowódcę „Młota”. W 6 Brygadzie Wileńskiej wydzielane były bowiem pododdziały, zajmujące się głównie utrzymywaniem w terenie porządku społecznego, w szczególności zwalczaniem agentów bezpieki i przestępców pospolitych. Rolę taką spełniał szwadron ppor. Antoniego Borowika „Lecha” i sokołowski patrol Obwodu „Jezioro” dowodzony przez sierż. Kazimierza Wyrozębskiego „Sokolika” (obaj polegli w walce - pierwszy w maju, drugi w lipcu 1948 r.). W jednej z ulotek z 1946 roku komendant „Młot” tak tłumaczył społeczeństwu sens walki, jaką prowadzi: „Nie obchodzą nas partie, lub te czy owe programy. My chcemy Polski suwerennej, Polski chrześcijańskiej, Polski - polskiej. [...] Tak jak walczyliśmy w lasach Wileńszczyzny, czy na gruzach kochanej stolicy - Warszawy - z Niemcami, by świętej Ojczyźnie zerwać pęta niewoli, tak dziś do ostatniego legniemy, by wyrzucić precz z naszej Ojczyzny Sowietów. Święcie będziemy stać na straży wolności i suwerenności Polski i nie wyjdziemy dotąd z lasu, dopóki choć jeden Sowiet będzie deptał Polską Ziemię.” Jeśli jest w tym patos, to najwyższej próby. Słowa dotrzymali, z lasu nie wyszli, w ogromnej większości padli w walce o wolność. Z podstawowego składu sokołowskiego patrolu żandarmerii, liczącego około 20 żołnierzy, również prawie wszyscy zginęli z rąk komunistów. Tekst piosenki, z datą z lipca 1948 r., odnaleziony został przez funkcjonariuszy UB przy jednym z poległych partyzantów patrolu sokołowskiego w 1950 roku.
Patrol żandarmerii 6 Brygady Wileńskiej AK. Stoją od lewej: trzeci – dowódca ppor. Antoni Borowik „Lech” (poległ 7 V 1948r. w walce z KBW), czwarty – Czesław Pilecki „Jaskółka” (zginął 8 VI 1950 r. w walce z UB), piaty – ppor. Lucjan Minkiewicz „Wiktor” (zamordowany 8 II 1951 r. w więzieniu mokotowskim, miejsce pochówku nieznane, miał 32 lata), siódmy – Władysław Wasilewski „Grot”. Głównym zadaniem brygadowej żandarmerii było zwalczanie przestępczości pospolitej w terenie. Partyzanci poskramiali grupy rabunkowe, złodziei oraz amatorów bezprawnych kontrybucji, zyskując wdzięczność i poparcie ludności. Podlasie, lato 1946 r.